Leatt FlowTour 7.5 kontra konkurencja – która kurtka adventure wypadnie najlepiej?

3 min czytania
Leatt FlowTour 7.5 kontra konkurencja – która kurtka adventure wypadnie najlepiej?

W świecie odzieży motocyklowej słowo „adventure” odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Każdy producent chce przekonać, że jego produkt poradzi sobie w upale, deszczu, błocie, na pustyni i w górach. Ale to, co wygląda dobrze na zdjęciach promocyjnych, nie zawsze działa w rzeczywistości. W tej kategorii na pewno nie mieści się Leatt FlowTour 7.5 – kurtka, która zamiast składać puste obietnice, po prostu robi swoje.

Kurtka dla wymagających

Leatt ADV FlowTour 7.5 to nie jest kurtka z gatunku „efekciarstwa”. To sprzęt zaprojektowany z myślą o tych, którzy ruszają na tygodniowy wypad w Alpy, wyprawę przez Karpaty, czy choćby na klasyczne objazdowe „Mazury na przełomie września i października”. Co wyróżnia Leatt Adventure FlowTour 7.5 spośród innych kurtek adventure?

Przede wszystkim trójwarstwowa konstrukcja, która umożliwia cztery różne konfiguracje. Oznacza to, że możesz dopasować ją do każdej pogody. Kluczem jest tu wyjmowana membrana Hydradri MAX – wodoodporna i oddychająca na poziomie 30.000 mm / 30.000 g/m². W praktyce działa tak, że możesz ją nosić jako warstwę wewnętrzną, zewnętrzną, a nawet solo, jako samodzielną kurtkę przeciwdeszczową.

Jeśli dodamy do tego materiał ripstop z dużymi panelami wentylacyjnymi z siatki X-Flow, otrzymujemy coś, co ma realne szanse przetrwać zarówno burzę nad Adriatykiem, jak i upalny korek na włoskiej autostradzie.

Gdy ochrona to nie żart

Adventure to nie tylko krajobrazy i Instagram. To również ryzyko. I właśnie dlatego kurtka Leatt FlowTour 7.5 została uzbrojona w solidny pakiet certyfikowanych ochraniaczy Leatt 3DF. Ramiona, łokcie, plecy – wszystko na poziomie CE2. Całość spełnia normę EN 17092-3:2020 z oznaczeniem klasy AA.

A jak na tym tle wygląda konkurencja? W tym segmencie znajdziesz wiele kurtek z protektorami o niższym standardzie, często wkładanymi „dla zasady”. W przypadku Leatta mamy do czynienia z konkretem, a nie pianką udającą protektor.

Co więcej, cała linia ADV od Leatta została przygotowana do integracji z usztywnieniami szyi BraceOn. To bardzo ważny detal dla tych, którzy jadą naprawdę daleko i wiedzą, że czasem trzeba pomyśleć o ochronie trochę szerzej niż tylko o łokciach i barkach.

Program 5 lat ochrony

Czym jeszcze Leatt FlowTour 7.5 może zaskoczyć w porównaniu do innych kurtek adventure? Otóż nie tylko samym produktem. Na uwagę zasługuje program 5 lat ochrony, który obejmuje wsparcie w przypadku kradzieży czy uszkodzeń. Wystarczy zarejestrować produkt na stronie Dobrych Sklepów Motocyklowych i zyskać dodatkowe poczucie bezpieczeństwa. W świecie, gdzie coraz częściej kupujemy sprzęt za niemałe pieniądze i liczymy na to, że posłuży dłużej niż jeden sezon, taka inicjatywa ma ogromne znaczenie. Nie każdy producent umożliwia podobne rozwiązanie.

Praktyczne rozwiązania zamiast marketingowych sztuczek

Na tle innych kurtek Leatt stawia na funkcjonalność. Wodoodporne kieszenie z przodu, ogrzewacze dłoni, kieszenie wewnętrzne, miejsce na telefon, ogromny schowek z tyłu. Do tego możliwość integracji z bukłakiem na wodę (HydraPak 1,5 l) i specjalny kanał na wężyk. To nie są detale z katalogu, a odpowiedzi na potrzeby, które pojawiają się po pierwszych 1000 km.

W zestawie dostajemy też pełną możliwość regulacji: rzepy w talii, zamki YKK, regulacje na mankietach i długi zamek do spięcia ze spodniami. To wszystko po to, by kurtka chroniła, a jednocześnie zapewniała swobodę ruchów. A to w tej klasie bywa problemem.

Inni producenci często oferują kompromisy: albo przewiewność, albo ochrona. Albo ewentualnie wodoodporność, ale już bez dopasowania. Ich kurtki wyglądają dobrze, ale po kilku dniach podróży po prostu zaczynają drażnić. Leatt FlowTour 7.5 nie próbuje być modna. Ten model chce być użyteczny i doskonale mu to wychodzi.

Autor: Artykuł sponsorowany

ostrolecki24_kf